piątek, 21 października 2016

Procedury mistrzowskie wisienką na torcie


Z wielką radością pragnę ogłosić, że 17 października 2016 zdałam egzamin mistrzowski z Techniki Bowena. Jest to zwieńczenie rozszerzonego cyklu szkoleniowego, który rozpoczęłam 6 kwietnia 2013, ale nie jest to oczywiście koniec mojej nauki i rozwoju, jako terapeuta Bowena. Chciałam w tym miejscu podziękować wszystkim osobom, które skorzystały z zabiegów Bowena u mnie. Praca z każdą z osób była dla mnie cennym doświadczeniem i wkładem w dalszy rozwój umiejętności terapeutycznych. Z każdym kolejnym wykonanym zabiegiem i przebytym kursem Bowena jestem bogatsza w szersze spojrzenie na dolegliwości psycho-fizyczne oraz w większą ilość pomysłów i procedur pomocnych przy tych dolegliwościach. 

Mimo kilku lat pracy Techniką Bowena wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla niesamowitej współpracy, jaką podejmuje ludzkie ciało poddane terapii Bowena. Zupełnie, jakby terapeuta użył brakującego klucza uruchamiającego wielki mechanizm naprawy i regeneracji ciała. Co ciekawe często ten klucz, czyli procedura Bowena, jest nacechowany mniejszą ilością ruchów, dając przy tym lepsze rezultaty. Pokazuje to wielką mądrość i zdolności naprawcze organizmu, o których często się zapomina. Silniejsze terapie i stymulacje ciała mogą nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Każdego dnia przecież możemy zaobserwować, jak nasz mózg i nasze ciało reagują na nadmiar bodźców zewnętrznych. Czy rejestrują i wykorzystują wszystkie, czy filtrują i ograniczają? 

Widząc efekty terapii Bowena z wielką radością będę ją dalej wykonywała. Dodatkowo ostatnio poznane procedury mistrzowskie stanowią wisienkę na torcie procedur, jakimi dysponuję. Z laserową precyzją i mocą radzą sobie z wieloma dokuczliwymi dolegliwościami. Zapraszam wszystkich, którzy cenią swoje ciało i chcą je wesprzeć, odciążyć, oczyścić, zrelaksować i zregenerować. Jakby nie było, to nasze ciała są nieodzowne w codziennym życiu, więc warto o nie dbać, by służyły w dobrym zdrowiu jak najdłużej.

czwartek, 22 września 2016

Rola stresu w powstawaniu dysfunkcji somatycznej

Mając świadomość mechanizmów generowanych przez stresowe sytuacje i znając pewne adaptacje, które pojawiają się pod wpływem stresu zajmijmy się tym jakie problemy mogą się w naszym ciele rozwijać na skutek chronicznego narażenia na stres.

Każdy rodzaj stresu (biochemiczny, mechaniczny, emocjonalny) odznacza się w układzie mięśniowo-szkieletowym wpływając istotnie na ogólny obraz funkcjonowania organizmu. Nasze samopoczucie, postawy przejawiające się w postaci gniewu lub strachu, pobudzenie bądź depresyjne nastawienie znajdują swoje odbicie w szeroko pojętej tkance łącznej, prowadząc do powstawania charakterystycznych wzorców posturalnych (co ciekawe istnieje także związek między postawą przyjmowaną na co dzień, a stanami psychologicznymi i zachowaniami).

Wiele obronnych napięć organizmu powstaje jako reakcja na codzienny niepokój bądź stres. Jeśli sytuacja taka trwa ciągle lub powtarza się bardzo często, dochodzi wówczas do patologicznych zmian związanych z restrykcjami w obrębie tkanek. Jeżeli restrykcje te nie zostaną w porę uwolnione, dochodzi do ich utrwalenia i stają się one źródłem bólu lub innych dolegliwości, a co za tym idzie dodatkowego stresu.

środa, 21 września 2016

Reakcja organizmu na stres

reakcja organizmu na stres, stres w cieleStres jest obecnie pojęciem powszechnym na całym świecie i co raz częściej łączonym z różnorodnymi problemami zdrowotnymi, które dotykają wielu aspektów naszego codziennego życia. Śmiało można się pokusić o stwierdzenie, że pojęcie stresu w dzisiejszych czasach jest po prostu modne, a sam stres wydaje się być winowajcą wszelakich zaburzeń, poczynając od kataru, na zawale serca czy nowotworach kończąc.

Jedna z pierwszych definicji stresu wyszła spod ręki Hansa Selye, który był pionierem w badaniach zależności między stresem, a powstawaniem dysfunkcji i chorób w naszym organizmie. Fizjolog ten określił tzw. Generalny Syndrom Adaptacji (GAS – General Adaptive Syndrome), w którym jednoznacznie zaznaczył powiązanie stanów chorobowych z ekspozycją na stresujące bodźce. Zaznaczył również, iż stresory mogą mieć naturę biochemiczną, mechaniczną lub emocjonalną. Opisał trzy stadia, które przejawiają się jako alarm, opór i wyczerpanie. Charakteryzują się one pewną ciągłością, z tym, że stadium alarmu, a do pewnego stopnia także stadium oporu, jest odwracalne. Dalsze narażenie na stres w stadium oporu prowadzi nieuchronnie do stadium wyczerpania. Przyjrzyjmy się z bliska tym trzem stadiom syndromu adaptacji.

poniedziałek, 19 września 2016

Stres i przepracowanie

Stres i przepracowanieDużo pracujesz? Godzinami siedzisz przed komputerem lub stoisz obsługując klientów? Później wracasz do domu, a tam kolejne obowiązki? I tak dzień w dzień, tydzień w tydzień. Twoje ciało jest eksploatowane ponad miarę. Twoja psychika jest coraz częściej w strzępach a głowa ma ochotę eksplodować?

Długo tak nie pociągniesz. Sama głęboko też o tym wiesz. Wiesz, że ciągły codzienny stres niszczy twój organizm, a ty czujesz się coraz bardziej przytłoczona. 

Przyjdź na Bowena. Godzina głębokiego relaksu dla Ciebie. To jest RESET dla Twojego ciała i umysłu. Zabiegi są robione przez miękkie ubranie, także nie musisz się martwić czy wyglądasz gładko i idealnie. Nikt tutaj nie ocenia i nie ma punktów widzenia. Dbam o przestrzeń relaksu i akceptacji.

Bowen na stresy
Spróbuj. W najgorszym wypadku będziesz mieć godzinę relaksu, a w najlepszym Twoje ciało zacznie lepiej pracować.

czwartek, 30 czerwca 2016

Stop brzuszkom!

Szanowny Czytelniku,

instruktorzy fitnessu i trenerzy w armii niedawno zaczęli odchodzić od tradycyjnych ćwiczeń na mięśnie brzucha. Okazuje się, że powodują one urazy pleców.

Badania przeprowadzone na 1500 amerykańskich żołnierzach dowiodły, że do 56% urazów brzucha dochodzi podczas sprawdzianów sprawności fizycznej: biegów, pompek i brzuszków (1). 

Brzuszki to ćwiczenia polegające na przechodzeniu od pozycji leżącej do siedzącej za pomocą mięśni brzucha z rękoma położonymi na szyi.

Mięśnie brzucha są niezbędne do utrzymywania pionowej pozycji ciała, ale jest to możliwe tylko w ścisłej współpracy z mięśniami odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Oba zestawy mięśni idą ze sobą w parze.

Tradycyjne ćwiczenia na mięśnie brzucha nie angażują mięśni odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Wysiłek tułowia rozkłada zatem się nierównomiernie – wysiłek brzucha sprawia, ze plecy stają się osłabione. Podnosi to ryzyko bólu i urazów pleców. Przy robieniu brzuszków krążki międzykręgowe, zwane też dyskami, znajdują się pod naporem dziesiątek kilogramów. Krążki międzykręgowe działają jak poduszki amortyzujące. Mają one dość kruchą naturę, ponieważ są zbudowane z chrząstki. Przy mało rozwiniętych mięśniach odcinka lędźwiowego kręgosłupa robienie brzuszków często prowadzi do uszkodzeń krążków.

Kiedy krążek międzykręgowy zostanie zmiażdżony, dotyka to również korzeni nerwów lub rdzenia kręgowego biegnącego przez środek dysków. Występuje zatem ryzyko dyskopatii połączonej ze stanem zapalnym, co skutkuje bardzo silnymi bólami. Zapalenie najczęściej pojawia się w nerwie kulszowym, powodując niemal paraliżujący ból na odcinku ciągnącym się od pośladka do stopy.

Rdzeń kręgowy biegnący wzdłuż kręgosłupa stanowi kluczowy kanał przekazu informacji – przesyła sygnały pomiędzy górą a dołem ciała, w tym również sygnały o bólu.

Bezpieczne ćwiczenia na silne plecy i brzuch:

środa, 15 czerwca 2016

Chodzenie boso - dlaczego warto

chodzenie boso, zdrowe stopyWyobraź sobie, że większość swojego życia nosisz na dłoniach rękawiczki. W zimie na pewno się przydają – chronią dłonie przed nadmiernym wysuszaniem, wychłodzeniem i zranieniami. A co z innymi porami roku, kiedy rękawiczek nie potrzebujemy? Gdyby były noszone przez cały rok, ograniczały by Twoją zdolność palpacji, ogólną jakość ruchu dłoni oraz zaburzały by proces termoregulacji.

Życie w rękawiczce można porównać do noszenia obuwia. Buty zakładamy o 7 rano wychodząc z domu, a wracając często wieczorem, zamieniamy je na popularne pantofle / klapki. Jedyny moment kiedy nie używamy obuwia to sen, ale czy to wystarcza aby Nasza stopa jak i organizm mogły prawidłowo funkcjonować? Moim zdaniem nie.

Ludzka stopa jest skomplikowanym i ważnym elementem ciała. Poprzez osłanianie jej obuwiem, możemy w znaczący sposób upośledzić funkcje. Poniżej kilka przykładów zalet chodzenia boso.

czwartek, 9 czerwca 2016

Filmik z 100 urodzin Toma Bowena

Gorąco zachęcam do obejrzenia 6-minutowego filmiku po polsku na temat Techniki Bowena :)

link: https://www.youtube.com/watch?v=rhTDT1WgihU


piątek, 27 maja 2016

Zespół mięśnia gruszkowatego i ból w pośladku


ból w pośladku, mięsień gruszkowatyMięsień gruszkowaty należy do grupy rotatorów stawu biodrowego. Jego przyczep początkowy znajduje się na powierzchni miednicznej kości krzyżowej, w okolicy otworów krzyżowych, zaś końcowy na krętarzu większym kości udowej.

Co do jego funkcji to przy zgięciu w stawie biodrowym poniżej 60 st. mięsień gruszkowaty powoduje rotację zewnętrzną tego stawu, natomiast w zgięciu powyżej 60 st. jego funkcja zmienia się i staje się on rotatorem wewnętrznym.

Niestety często nie docenia się znaczenia rotatorów biodra. W stawie biodrowym pełnią głównie funkcję prioproceptywną, oraz odgrywają zasadniczą rolę w stabilizacji stawu biodrowego. Podczas chodu ciężar ciała przemieszcza się zarówno w płaszczyźnie strzałkowej jak i czołowej, z pozycji zgięcia-wyprostu kręgosłupa ruch przechodzi w miednicy przez odwiedzenie – przywiedzenie (aby utrzymać równowagę). Rotatory biodra pomagają wtedy ustabilizować miednicę i gwarantują optymalne ustawienie głowy kości udowej w panewce. Ze względu na to, że są to mięśnie posturalne, na przeciążenia w dysfunkcjach miednicy, reagują spastycznym przykurczem.
ból w pośladku, mięsień gruszkowaty
Mięsień ten przebiega bardzo blisko nerwów pośladkowych, nerwu sromowego, nerwu kulszowego, jak również naczyń zaopatrujących dno miednicy, dlatego też przykurcz mięśnia gruszkowatego może podrażniać te struktury. Stąd też objawy, które się pojawiają w takim wypadku często mylone są z rwą kulszową (prawdziwa rwa kulszowa ma swoje źródło w przepuklinie kręgosłupa lędźwiowego), podrażnienie nerwu sromowego może powodować zaburzenia funkcji krocza oraz objawy bólowe w okolicy pachwiny.

W praktyce jednak częściej pojawia się ból lokalny, mniej więcej w środku pośladka, rozszerzający się na okolice biodra lub uda. Jego przyczyną są skrócone i sklejone włókna mięśnia oraz aktywne punkty spustowe. Najczęściej bolący punkt leży na linii łączącej krętarz kości udowej z punktem na kości krzyżowej stykającym się z kością biodrową.(1/3 środkowa od strony bocznej).

wtorek, 24 maja 2016

Rwa kulszowa

rwa kulszowaSilny, nagły ból okolicy lędźwiowej, promieniujący do pośladka, tylnej powierzchni uda, a czasem też do łydki i stopy. Niekiedy ból ten „zatrzymuje się” mniej więcej na środku pośladka. Jak już się pojawi, to jest to ból ciągły, bardzo silny, dokuczliwy, utrudniający swobodne poruszanie się, stanie, siedzenie, a nawet leżenie w łóżku. Ból, który nie daje spać i potrafi wyciskać łzy z oczu. Zwykle towarzyszy mu uczucie osłabienia siły mięśniowej i drętwienia, czasem zaburzenia czucia w różnych miejscach kończyn dolnych. Tak, to jest właśnie rwa kulszowa, ischialgia (łac. ischias) – zespół objawów związanych z uciskiem na nerwy rdzeniowe L4, L5 lub S1 tworzące nerw kulszowy (największy nerw obwodowy człowieka), lub na przebiegu samego nerwu kulszowego.

Charakterystycznym objawem rwy kulszowej jest narastający ból podczas podnoszenia kończyny dolnej w czasie leżenia na plecach (objaw Lasègue’a) oraz przy pochylaniu. Może być jednostronny lub obustronny, a także „skrzyżowany” - gdy przy unoszeniu jednej kończyny, objawy pojawiają się w drugiej.

Wzmożone napięcie mięśni przykręgosłupowych powoduje bólowe ograniczenie ruchomości tego odcinka oraz pojawienie się odruchowego skrzywienia kręgosłupa w odcinku lędźwiowym. Może wystąpić niedowład mięśni prostujących stopę i paluch (ucisk na korzeń L5), opadanie stopy, pacjent chodząc zaczepia stopą o podłoże. Brak odruchu skokowego świadczy o ucisku krążka międzykręgowego na korzeń S1. Zaburzenia funkcji zwieraczy pęcherza moczowego i/lub odbytu, zaburzenia czynności mikcji i defekacji.

Narastanie deficytów neurologicznych (niedowładów lub porażeń), nasilenie dolegliwości bólów, brak poprawy w ciągu 6 tygodni jest wskazaniem do konsultacji neurochirurgicznej w celu rozważenia leczenia operacyjnego rwy kulszowej.

czwartek, 19 maja 2016

Moc płynąca z przerw

odpoczynek dla ciałaKażdy, kto ogląda rozgrywki piłkarskie wie, jak ważne są przerwy. To właśnie wtedy jest możliwość zebrania drużyny razem z trenerem, zyskania chwili odpoczynku i regeneracji sił oraz ustalenia dalszej strategii działania, by pokonać przeciwnika. 

Podobnie ludzkie ciało odczuwa wielką ulgę, gdy fundujemy mu przerwę. Może być to pod postacią medytacji, jogi, głębokiego snu, spokojnego spaceru, malowania z przestrzeni serca – bez różnicy, efekt będzie taki sam. Zyskujemy wewnętrzny spokój i większą moc do stawiania czoła kolejnym życiowym wyzwaniom.

Najbardziej efektywna terapia, jaką poznałam i stosuję z pacjentami jest oparta o tą samą zasadę. Technika Bowena składa się z serii specyficznych ruchów (rozgrywki), które swoimi dłońmi wykonuje terapeuta (trener), po czym następuje 2-minutowa przerwa, aby komórki i tkanki (zawodnicy) oraz cały organizm (drużyna) mogły zareagować i rozpocząć procesy naprawcze.

Warto pamiętać, że trener nie bierze udziału w grze. Trener z reguły ma nieco szerszą perspektywę i doświadczenie w przebiegu gry. Zna możliwości oraz mocne strony każdego z zawodników (układu hormonalnego, trawiennego, krążenia itp.) na boisku (życie) i wie kogo wezwać do gry w odpowiednim momencie. Pamięta, że w organizmie wszystko jest połączone i poszczególni zawodnicy mają wpływ na pozostałych, np. bramkarz (układ immunologiczny) korzysta z pomocy wszystkich pozostałych członków drużyny, by być przygotowanym na przyszłe ataki (czynniki zewnętrzne: patogeny, zranienia oraz wewnętrzne: emocje, traumy).

środa, 18 maja 2016

Jerome Flynn o Bowenie

"Whenever I've had any back or neck problems, the Bowen Technique has always succesfully put an end to them... I can't recommend it highly enough." - Jerome Flynn (aktor, gwiazda m.in. w serialu "Gra o tron", w którym wcielił się w rolę Bronna)

Zawsze, kiedy mam jakiekolwiek problemy z plecami lub szyją Technika Bowena z sukcesem je rozwiązuje.

piątek, 15 kwietnia 2016

U-Rodziny Toma Bowena w Krakowie


100 lat temu w niezbyt zamożnej rodzinie angielskich emigrantów, na przedmieściach Melbourne w Australii urodził się Tom Bowen. Z powodu niskiego statusu społecznego nigdy nie zrealizował swojego marzenia, aby zostać lekarzem. Ale w zaskakujący dla siebie samego sposób zrealizował powołanie do leczenia i pomagania innym. Bazując na własnych badaniach i intuicji nauczył się przy pomocy bardzo delikatnych bodźców manualnych pobudzać organizmy swoich pacjentów do samoleczenia... 

Tak naprawdę Tom Bowen swoją intuicyjna praktyką wyprzedził badania naukowe, które dopiero z początkiem naszego wieku zaczęły za nim nadążać - odkrywając rolę i znaczenie powięzi, oraz coraz konsekwentniej opowiadając się za holistycznym spojrzeniem na naturę i zdrowie człowieka. 

Jego metoda, która dziś pomaga milionom ludzi na świecie, nie jest do niczego znanego podobna – mówi się o niej: powięziowa, holistyczna, manualna... 

Dziś Toma Bowena i jego metodę znają miliony ludzi na całym świecie. I niewielu w Polsce... Chcemy to zmienić... 

środa, 6 kwietnia 2016

Esme Walton o Bowenie


“I play the very physical sport of Roller Derby for a club in Bristol, which contributes to varying levels of back and shoulder pain. When I heard about Bowen, I’d been seeing a chiropractor and having sports massages for a couple of years, but nothing had really helped, so I was ready to try anything. I felt a difference straight after my first Bowen session. I now see Louise for regular maintenance treatments. The change has been really surprising and has made a huge difference to my wellbeing.”
— Esme Walton, Winford, N. Somerset


Kiedy usłyszałam o Bowenie, to już od kilku lat chodziłam do chiropraktyka i na masaże sportowe, ale nic mi nie pomagało, więc byłam gotowa spróbować wszystkiego. Poczułam różnicę zaraz po mojej pierwszej sesji Bowena. Teraz widuję Louise na regularne zabiegi podtrzymujące. Zmiana ta była naprawdę zaskakująca i poczyniła ogromny wpływ na moje samopoczucie.

piątek, 1 kwietnia 2016

Bowen - czyli impuls do zdrowienia

impuls do zdrowieniaDrodzy Czytelnicy, piszę ten post zainspirowana świeżym artykułem zamieszczonym w gazecie Twoje Imperium, pt. "Bowen - czyli impuls do zdrowienia!" autorstwa Pani Agnieszki Pacuły. Jako terapeuta Bowena czuję się w obowiązku sprostować to, co zostało przez Panią Agnieszkę napisane w powyższym artykule. Otóż autorka wprowadziła czytelników w duży błąd, co skutkuje ich złudną nadzieją, że mogą nauczyć się Bowena z książek i robić go sobie samemu. Otóż mogą, ale nie uzyskają oczekiwanego efektu terapeutycznego! Już otrzymałam kilka telefonów z zapytaniem, jakie podręczniki mogę polecić.

Kochani, jestem terapeutką Bowena, już po wielu kursach i z pewnym doświadczeniem, choć wciąż jeszcze się uczę i dużo nauki przede mną. Owszem, jeśli nagle coś mnie "dopadnie" i potrzebuję Bowena, to zrobię sobie kilka ruchów, ale można je raczej przyrównać do "techniki banana" niż Techniki Bowena :). Otóż nie jestem w stanie zrobić sobie prawidłowo ruchów np. na plecach. Te ruchy w pewnym stopniu mi pomogą, ale jeśli chcę uzyskać pełen efekt terapeutyczny to idę do znajomej terapeutki Bowena i proszę ją o zabieg.

piątek, 19 lutego 2016

Mała ilość ruchów w Technice Bowena

technika bowena PoznańTym, co zauważalnie odróżnia Technikę Bowena od wielu innych technik manualnych są oczywiście kilku minutowe przerwy pomiędzy kolejnymi sekwencjami ruchów, dające organizmowi (szczególnie układowi nerwowemu) czas na reakcję i odpowiedź na informację - bodziec wysyłany poprzez kolejne ruchy Bowena. Kolejną ważną różnicą, o której chciałabym tu wspomnieć jest niewielka ilość ruchów na danej sesji. No właśnie.... i tu niekiedy Technika Bowena jest źle odbierana. No bo przecież jak to? Jak można pomóc tylko kilkoma ruchami? Jak można pomóc, kiedy to dany pacjent ma tak duże dolegliwości, próbował już tak wielu terapii, z czego niektóre znacząco go "wytarmosiły" i nie było pożądanego efektu, a tu terapeuta śmie proponować 4 ruchy i jeszcze brać za to pieniądze?! 4 ruchy, z czego jeszcze przerwy pomiędzy ruchami, gdzie pacjent leży, a terapeuta nic nie robi tylko sobie wychodzi trwają znacznie dłużej niż same ruchy, a w zasadzie zajmują jakieś 90% czasu terapii?! Przecież to jest skandal i naciąganie pacjenta!

A otóż nie, to nie jest skandal czy naciąganie. W Technice Bowena jedna ze złotych zasad brzmi "Mniej znaczy więcej". Tak wiem, że jest to często trudne do zaakceptowania przez pacjentów. Szczególnie przez te osoby, które uważają, że trzeba się napracować, żeby osiągnąć pożądany rezultat. Dodatkowo często jest to nawet trudne do przyjęcia przez samych terapeutów Bowena, którzy są skłonni stosować więcej procedur na jednej sesji. Czasem jest skuteczne, ale niestety często przeładowuje organizm pacjenta bodźcami doprowadzając do tego, że jego organizm albo będzie bardzo mocno pracował po zabiegu, co da uczucie dyskomfortu, albo nie wykorzysta terapii tak skutecznie, jakby miało to miejsce przy mniejszej ilości ruchów. Wiem, ponieważ zarówno ja, jak i wielu moich znajomych terapeutów się z tym w mniejszym lub większym stopniu boryka. Czasem tak bardzo chciałoby się pomóc na kilka dolegliwości pacjenta, że stosuje się za dużo. Dodatkowo w dzisiejszych czasach ciągłego pośpiechu wiele osób oczekuje szybkich rezultatów, a logiczne mogłoby się wydawać, że jak się zrobi więcej ruchów, to będą lepsze i szybsze efekty. Jednakże w praktyce niestety często jest odwrotnie i jeśli chce się osiągnąć pożądane i trwałe rezultaty, to często trzeba cierpliwości i pracy małymi kroczkami. Oczywiście w tym miejscu przepraszam wszystkich moich wcześniejszych pacjentów, którym w jakimś momencie zastosowałam za dużo ruchów i ich ciało później mocno pracowało. Jednocześnie dziękuję im, ponieważ nauczyli mnie, że jednak faktycznie "Mniej znaczy więcej". Takie wnioski przychodzą niestety dopiero wraz z doświadczeniem i czasem.

Ta zasada dotyczy szczególnie osób, które mają dużo dolegliwości, których dolegliwości są bardzo znaczące i dotykają całego organizmu, szczególnie mam tu na myśli choroby neurologiczne czy autoimmunologiczne. W takich wypadkach organizm pacjenta boryka się już z poważnym brakiem równowagi w organizmie i trzeba wtedy postępować ostrożnie i powoli, by małymi kroczkami, czyli małą ilością ruchów, pomagać mu wrócić do równowagi. Zbyt duża ilość bodźców może dodatkowo zastymulować i zwiększyć istniejące już w organizmie zamieszanie i nasilić odczuwany dyskomfort w ciągu kolejnych kilku dni. Dlatego też Drodzy Pacjenci zaufajcie proszę swoim terapeutom Bowena i przyjmijcie z akceptacją niekiedy małą ilość ruchów na danej sesji terapeutycznej. Drodzy terapeuci (w tym i ja sama) zaufajcie technice, własnym odczuciom, swojej wiedzy i doświadczeniu. Bądźcie stanowczy w swoich decyzjach, nawet jeśli pacjent nalega na większą ilość ruchów. Próbując na siłę zadowolić pacjenta ostatecznie osiągamy stan, że nikt nie jest zadowolony, ani my sami, ani pacjent. Ta Technika naprawdę potrafi czynić cuda. A w zasadzie to te cuda czyni ludzki organizm - organizm pacjenta w odpowiedzi na ruchy Bowena. Dlatego przestańmy przeszkadzać i pozwólmy działać najlepszemu lekarzowi, jakim jest nasz lekarz wewnętrzny, czyli nasz własny organizm. 

czwartek, 14 stycznia 2016

Dziewczyna w śpiączce

technika Bowena



„(…) Po upad­ku z mu­ru Jes­si­ce Wil­lard nie da­wa­no szans na prze­ży­cie no­cy. Po­mi­mo to odzy­ska­ła przy­tom­ność, a obec­nie wra­ca do pełni zdro­wia. Dziew­czy­na przy­pusz­cza, że w du­żej mie­rze za­wdzię­cza to te­ra­pii zwa­nej tech­ni­ką Bo­we­na. (…)

Tom Bo­wen opra­co­wał swo­ja te­ra­pię, kie­dy zaj­mo­wał się le­cze­niem ura­zów oraz bó­lów ostrych i prze­wle­kłych u miej­sco­wych spor­tow­ców, przy­ja­ciół i człon­ków ro­dzi­ny w oko­li­cach Ge­elong w Au­stra­lii, gdzie miesz­kał. Me­to­dą prób i błę­dów, w znacz­nym stop­niu dzię­ki in­tu­icji udo­sko­na­lił pro­ste ru­chy i ro­lo­wa­nie skó­ry, któ­re te­ra­peu­ta po­słu­gu­ją­cy się tą tech­ni­ką wy­ko­nu­je ca­ły­mi dłoń­mi i kciu­ka­mi na mię­śniach, ścię­gnach, wię­za­dłach i tkan­ce mięk­kiej pa­cjen­ta. We­dług sto­wa­rzy­sze­nia Bo­wen The­ra­py Pro­fes­sio­nal As­so­cia­tion fa­li­ste ru­chy na po­wrót po­bu­dza­ją na­tu­ral­ny pro­ces le­cze­nia or­ga­ni­zmu po­przez sty­mu­la­cję do re­or­ga­ni­za­cji i wy­rów­ny­wa­nia za­bu­rzeń funk­cjo­no­wa­nia. Przyw­ra­ca­ją więc ho­me­osta­zę, czy­li rów­no­wa­gę fi­zjo­lo­gicz­ną.

Na krót­ko przed śmier­cią To­ma w 1982 r. w au­stra­lij­skim rzą­do­wym ra­por­cie do­ty­czą­cym me­dy­cy­ny al­ter­na­tyw­nej osza­co­wa­no, że z du­żą do­zą sku­tecz­no­ści le­czył on po­nad 13 tys. pa­cjen­tów rocznie. Obec­nie tech­ni­kę Bo­we­na wy­kła­da się w Au­stra­lii na ostat­nim ro­ku stu­diów z za­kre­su oste­opa­tii.

Ty­po­wa se­sja te­ra­pii Bo­we­na tr­wa od 30 mi­nut do go­dzi­ny. Krótkotr­wałe do­le­gli­wo­ści o ostrym prze­bie­gu moż­na za­zwy­czaj wy­eli­mi­no­wać w cią­gu jed­nej do trzech se­sji. Przew­le­kłe scho­rze­nia mo­gą wy­ma­gać dłuż­szej ku­ra­cji w za­leż­no­ści od pa­cjen­ta i roz­mia­ru je­go pro­ble­mu. (…)

Jen­ni­fer Web­ster po raz pierw­szy usły­sza­ła o te­ra­pii Bo­we­na w 1992 r., kie­dy ja­ko dy­plo­mo­wa­na pie­lę­gniar­ka pra­co­wa­ła ja­ko sio­stra ope­ra­cyj­na na sa­lach ope­ra­cyj­nych szpi­ta­li Por­tland i Wel­ling­ton. - Brz­mia­ło to in­te­re­su­ją­co, ale nie wy­ko­rzy­sta­łam tych in­for­ma­cji do mo­men­tu, kie­dy na pre­zen­ta­cji na­tra­fi­łam na kil­ku prak­ty­ków - mó­wi. To oży­wi­ło jej za­in­te­re­so­wa­nie tą me­to­dą i rok póź­niej, w 2008 r. zdo­by­ła kwa­li­fi­ka­cje te­ra­peu­ty.

Jen na­dal pra­cu­je do­ryw­czo ja­ko pie­lę­gniar­ka ope­ra­cyj­na, ale to te­ra­pii Bo­we­na i wła­snej prak­ty­ce w Tha­me, nie­wiel­kim mie­ście w hrab­stwie Oxford­shi­re, od­da­je się obec­nie ca­łym ser­cem. - Uwiel­biam by­cie pie­lę­gniar­ką i pra­cę na sa­li ope­ra­cyj­nej, ale je­stem rów­nież prze­ko­na­na o ro­li, ja­ką al­ter­na­tyw­ne for­my te­ra­pii peł­nią w ła­go­dze­niu ob­ja­wów i wspo­ma­ga­niu po­wro­tu do zdro­wia. W tech­ni­ce Bo­we­na od­na­la­złam me­to­dę, któ­ra speł­nia, a na­wet prze­wyż­sza sta­wia­ne im kry­te­ria. Cza­sa­mi in­ter­wen­cja me­dycz­na jest ko­niecz­na i nie­unik­nio­na. Jed­nak na­wet wte­dy ho­li­stycz­ne lecz­ni­cze ko­rzy­ści pły­ną­ce ze sto­so­wa­nia te­ra­pii Bo­we­na mo­gą dzia­łać w ści­słym po­wią­za­niu z opie­ką me­dycz­ną po­przez ra­dy­kal­ne ogra­ni­cza­nie bó­lu i przy­spie­sza­nie re­kon­wa­le­scen­cji - prze­ko­nu­je Jen. (…)

Przy­pa­dek Jes­si­ki to tyl­ko jed­na z wie­lu nie­zwy­kłych hi­sto­rii, z ja­ki­mi ze­tknę­łam się ja­ko te­ra­peut­ka ko­rzy­sta­ją­ca z tech­ni­ki Bo­we­na - mó­wi.”

Link do artykułu jest tutaj.

środa, 13 stycznia 2016

I co z tego!


wolność, radość, zdrowieO tym jak wielkie znaczenie ma nasze usposobienie chyba nie muszę przekonywać :). Widzę to na co dzień. Kiedy dopada mnie chandra szarzeję nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz. Taki nastrój sprzyja spadkowi odporności i w najlepszym wypadku przeziębieniom. O wpływie nastroju na układ odpornościowy pisałam tutaj. Natomiast kiedy czuję wewnętrzną radość, miłość, to jaśnieję, pięknieję i młodnieję. Wciąż czuję się na 20+ i myślę, że w dużej mierze właśnie dzięki temu wyglądam młodo, choć rocznikowo mam 34 lata. Wciąż utrzymuję, że 2 lata temu skończyłam studia, choć w tym roku zapraszają mnie na 10-cio lecie :). Ale te daty są nie ważne. Ważne, jak czuję się w środku, bo tak właśnie będzie reagowało moje ciało. Jeśli będę marudzić na siebie, swoje życie, wygląd czy wiek, to moja mina i całe ciało będą takie skwaszone czy skrzywione. Pewnie, że zawsze można by się do czegoś przyczepić, ale po co? Piękno jest rzeczą względną i indywidualną. Ale z pewnością pięknu sprzyja radosne nastawienie emanujące z wnętrza. Wtedy taka osoba, niezależnie od wyglądu, ma w sobie ten czar, prawdziwy magnetyzm. Swego czasu, w wieku szkolnym też miała ogromną ilość kompleksów i ograniczeń, które sama sobie w głowie stworzyłam. Zdecydowanie nie służyło mi to dobrze ani w sferze fizycznej ani psychicznej. Wreszcie wyluzowałam i to jest coś wspaniałego. Polecam wyluzowanie każdemu! :) To w naszych głowach leży to, jak reagujemy na daną sytuację, na samych siebie czy to, co nas spotyka. To my wybieramy to, jaki mamy stosunek do otaczającego świata i samych siebie. Jest zima, to musi być zimno. Jest szaro, buro i ponuro, to suplementujmy sobie witaminę Słońca (D3) i poczujemy się lepiej. Leje kolejny dzień i co z tego, przynajmniej rośliny mają co pić. To od nas zależy czy wdajemy się w szarpaninę emocjonalną, rozpamiętywanie, urazy i żale czy luzujemy i pozwalamy, by pewne aspekty przestały nas dotykać i zaczęły spływać, jak woda po kaczce. To nie świat się na nas uwziął. To myśmy uwzięli się sami na siebie. I bardzo dobrze, bo to oznacza, że to my właśnie możemy się "od - uwziąć" i wyluzować :). No i co z tego, że przybyło nam parę kilogramów - jest przynajmniej więcej do kochania. I co z tego, że mamy mysie włosy, za siwe, za żółte, za rude... ale to jest nasz naturalny kolor, który nas wyróżnia i w którym jest nam najbardziej do twarzy. I co z tego, że w pewnym wieku, jak to mówi mój mentor dr Wayne Dyer, włosy przestają rosnąć na głowie, a zaczynają rosnąć w uszach :). I co z tego, że z czasem piersi wdają się w szalony wyścig, która pierwsza dosięgnie pępka. I co z tego, że nie mamy modnych ciuchów, skoro być może właśnie w tym starym wyciągniętym swetrze jest nam najwygodniej. I CO Z TEGO?! Nic, pod warunkiem, że sami nie robimy z tego wszystkiego wielkiego i przeszkadzającego COSIA. Bo, jak robimy, to ten przeszkadzający COŚ w naszej głowie (W NASZEJ GŁOWIE), w naszym wyobrażeniu zaczyna rosnąć w siłę i staje się jeszcze bardziej przeszkadzający. To na czym skupiamy naszą uwagę wzmacnia się energetycznie, a to przed czym uciekamy jeszcze bardziej nas goni. Dlatego zanim owy COŚ przekształci się w wielkiego potwora (W NASZEJ GŁOWIE) po prostu odpuśćmy i pozwólmy mu zniknąć. Nadmierne kilogramy czy siwizna nie znikną w ten sposób, ale my zyskamy dobre samopoczucie, pewność siebie i może nawet zdolność śmiania się z własnych "zmarszczek". OK, zapewne w tym momencie znajdzie się ktoś, kto powie, że w jego trudnej sytuacji ciężko jest się śmiać, wyluzować czy odpuścić. Czasem każdy ma trudne chwile, ale to w dalszym ciągu i zawsze zależy od nas, jak te chwile odbieramy, jaką nadajemy im moc oraz jakie znaczenie ma nasze życie.

wolność, radość, zdrowie


poniedziałek, 4 stycznia 2016

Wpływ flory bakteryjnej jelit na funkcjonowanie mózgu


Wpływ flory bakteryjnej jelit na stan umysłu
Flora bakteryjna jelit, czyli mikroflora jelitowa jest to zespół mikroorganizmów (mikrobiom), głównie bakterii, tworzący w układzie pokarmowym złożony ekosystem. Ciało człowieka składa się z ok. 1013 (tj. ok. 10 bilionów) komórek, lecz ilość bakterii flory jelitowej przekracza tę liczbę 10-krotnie.

Bakterie flory jelitowej znajdują się przede wszystkim w jelicie grubym i stanowią do 80% masy kału. Około 300-1000 gatunków bakterii wchodzi w skład flory jelitowej, z czego najczęściej wymienia się ok. 500 gatunków. 800 gatunków bytuje w jelicie grubym. 30-40 gatunków składa się na 99% wszystkich bakterii flory jelitowej. Także grzyby i pierwotniaki wchodzą w skład flory jelitowej, lecz niewiele wiadomo o ich działaniach. Zsekwencjonowano w tym środowisku co najmniej 3,3 mln genów.

Relacje między gospodarzem a florą bakteryjną są rodzajem korzystnej symbiozy. Mikroorganizmy spełniają wiele pożytecznych funkcji: fermentacja pewnych składników pokarmowych, stymulacja systemu odpornościowego w zwalczaniu drobnoustrojów chorobotwórczych, regulacja rozwoju jelit, produkcja witamin (biotyna i witamina K) i produkcja hormonów. Jednakże w pewnych warunkach niektóre gatunki flory bakteryjnej jelit mogą powodować stany chorobowe (zakażenie oportunistyczne) lub przyczyniać się do kancerogenezy.

Skład flory bakteryjnej jelit zmienia się pod wpływem szeregu różnych czynników, takich jak np.: pożywienie, hormony, środowisko, rodzaj porodu (drogami natury lub za pomocą cięcia cesarskiego), przyjmowanie antybiotyków i leków, wiek, stres, choroby.

O wpływie emocji na układ odpornościowy pisałam tutaj. Od dawna też wiadomo, że emocje wpływają na układ trawienny. Duży stres ściska żołądek, a zakochanie się pobudza uczucie motyli w brzuchu. Ale od niedawna naukowcy zaczęli obserwować także odwrotną zależność, czyli wpływ kondycji naszych jelit na stan umysłu. Coraz więcej dowodów przemawia za tym, że mikroflora jelitowa oddziałuje na zdrowie psychiczne, rozwój mózgu w dzieciństwie i może wpływać na depresje, apatię czy stany lękowe.

Wpływ flory bakteryjnej jelit na stan umysłuW ciągu ostatnich dwóch lat amerykański Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego wydał milion dolarów na siedem pilotażowych badań mających rozpracować zależność między funkcjonowaniem mózgu i jelit. Kolejne rządowe instytucje zainwestowały w podobne badania (wpływ mikroflory jelit na funkcje poznawcze i odpowiedź na stres) 14,5 mln dol. Europa nie zostaje w tyle, wydając 9 mln euro na pięcioletni program "MyNewGut", który bada rozwój mózgu i choroby psychiczne w powiązaniu z mikrobiomem.

Naukowcy zaczęli odkrywać sieć złożonych zależności między jelitami a funkcjonowaniem mózgu (oś jelitowo-mózgowa), która odnosi się do sygnalizacji biochemicznej zachodzącej pomiędzy przewodem pokarmowym i układem nerwowym, często z udziałem mikroflory jelitowej. Oś jelitowo-mózgowa odgrywa ważną rolę w utrzymywaniu normalnego funkcjonowania mózgu. Flora bakteryjna jelit komunikuje się z centralnym układem nerwowym (OUN) w ramach szlaków nerwowych, immunologicznych oraz hormonalnych i ma wpływ na funkcje oraz działanie mózgu. Liczne badania naukowe wskazują, że mikroflora jelitowa jest zaangażowana w regulację lęku, bólu, zaburzeń funkcji poznawczych oraz nastroju. W badaniach oddziaływania flory bakteryjnej jelit na funkcjonowanie mózgu stosuje się porównanie wolnych od bakterii (sterylnych) zwierząt, które były poddane działaniu bakterii patogennych, bakterii probiotycznych i antybiotyków, do zwierząt hodowanych w niesterylnych warunkach. Badania sugerują, że oś jelitowo-mózgowa, dwukierunkowy neurohumoralny system łączności w organizmie ludzkim, funkcjonuje dla flory bakteryjnej jelit jako droga modulowania funkcji mózgu jej gospodarza. Poporodowa kolonizacja układu pokarmowego drobnoustrojami ma długotrwały wpływ na neuronowe przetwarzanie sygnałów sensorycznych dotyczących reakcji osi podwzgórze-przysadka-nadnercza na stres. Wczesna kolonizacja poporodowa sterylnych myszy przyczynia się do rozwoju ośrodkowego układu nerwowego. Ostatnie badania wykazały, że myszy, których dieta została uzupełniona o Bifidobacterium breve, wykazują podwyższone stężenia kwasów tłuszczowych w mózgu, w tym kwasu arachidowego oraz kwasu dokozaheksaenowego, które odgrywają ważną rolę w rozwoju układu nerwowego, w tym procesów neurogenezy. Podanie Bifidobacterium infantis wywołało szybką aktywację c-Fos w jądrze przykomorowym. Bifidobacterium infantis moduluje także metabolizm tryptofanu, co sugeruje, że mikroflora jelit może pełnić rolę prekursora serotoniny, która jest skorelowana z neurofizjologicznym zachowaniem. Zachowania lękowe oraz zaburzenia neurochemiczne zostały złagodzone u sterylnych myszy w porównaniu do myszy wolnych od określonej bakterii patogenicznej. Dodatkowo dalsze badania na myszach pokazały, że wycofane, lękliwe gryzonie stały się śmiałe i ciekawe po przeszczepie bakterii jelitowych od prospołecznie usposobionych współtowarzyszek. Badacze ze szwedzkiego Instytutu Karolinska przekonali się też, że wprowadzenie u sterylnych myszy bakterii nie zawsze zmienia ich zachowanie w krótkim czasie, a niekiedy dzieje się to dopiero w drugim pokoleniu gryzoni, którym pozwolono na normalną kolonizację przez mikoflorę. Sugeruje to, że jest jakiś krótki czas kluczowy dla rozwoju mózgu, kiedy wpływ mikrobów daje najsilniejszy efekt.