piątek, 1 kwietnia 2016

Bowen - czyli impuls do zdrowienia

impuls do zdrowieniaDrodzy Czytelnicy, piszę ten post zainspirowana świeżym artykułem zamieszczonym w gazecie Twoje Imperium, pt. "Bowen - czyli impuls do zdrowienia!" autorstwa Pani Agnieszki Pacuły. Jako terapeuta Bowena czuję się w obowiązku sprostować to, co zostało przez Panią Agnieszkę napisane w powyższym artykule. Otóż autorka wprowadziła czytelników w duży błąd, co skutkuje ich złudną nadzieją, że mogą nauczyć się Bowena z książek i robić go sobie samemu. Otóż mogą, ale nie uzyskają oczekiwanego efektu terapeutycznego! Już otrzymałam kilka telefonów z zapytaniem, jakie podręczniki mogę polecić.

Kochani, jestem terapeutką Bowena, już po wielu kursach i z pewnym doświadczeniem, choć wciąż jeszcze się uczę i dużo nauki przede mną. Owszem, jeśli nagle coś mnie "dopadnie" i potrzebuję Bowena, to zrobię sobie kilka ruchów, ale można je raczej przyrównać do "techniki banana" niż Techniki Bowena :). Otóż nie jestem w stanie zrobić sobie prawidłowo ruchów np. na plecach. Te ruchy w pewnym stopniu mi pomogą, ale jeśli chcę uzyskać pełen efekt terapeutyczny to idę do znajomej terapeutki Bowena i proszę ją o zabieg.

Owszem są dostępne książki na temat Techniki Bowena, z rysunkami, opisanymi procedurami. Ba, można nawet zakupić podręczniki, takie jak na kursach czy DVD, ale wszystko to jest w języku angielskim. Po polsku jest rozdział na temat Techniki Bowena w 2 książkach: "Wielka Fizjoterapia" i "Metody terapii manualnej w leczeniu dysfunkcji powięziowych". Jednakże nie ma tam opisu procedur. Tak czy siak nie wyobrażam sobie uczenia się Bowena z książek czy filmików. Uważam, że po takiej nauce nie jest możliwe wykonywanie tego prawidłowo. I to nie dlatego, że Bowen jest jakoś wyjątkowo trudny, bo nie jest i niemal każdy może się go nauczyć. Ale potrzebna jest nauka na żywo z instruktorem, który chwyci za ręce kursanta i pokaże mu na ciele pacjenta, jak wykonywać dany ruch. Tego nie uzyskamy z książek czy filmików. Dodatkowo bardzo ważne jest też poczuć na sobie poszczególne ruchy i całe procedury. 

Wracając do treści artykuły, to na jej podstawię wnioskuję, że autorka nawet nie wypróbowała na sobie zabiegu techniką Bowena. To, co opisuje w części dotyczącej leczenia się samemu nie ma nic wspólnego z Bowenem. Autorka bowiem pisze, że "Ulgę z bólu w dolnej części pleców przyniesie delikatne masowanie prawej strony ciała, po czym kilkukrotne delikatne uciśnięcie miejsca wywołującego dolegliwości. Następnie należy ustawić kciuki wzdłuż linii kręgosłupa i lekko uciskać nimi linię wzdłuż pleców." Po pierwsze Bowen to NIE MASAŻ, więc tam nic nie masujemy. Po drugie nawet jeśli byłoby to masaż, to dlaczego mielibyśmy masować tylko prawą stronę?? Nie ma to sensu. Po drugie w Bowenie w większości ruchów przerolowujemy a nie uciskamy. Są jedynie pojedyncze procedury, gdzie wykonujemy miejscową punktową aktywację poprzez dociśnięcie. Ale zdecydowanie nie są to procedury, które wykonuje się na plecach. Również druga porada dotycząca pomocy sobie przy bólach głowy nie ma nic wspólnego z Techniką Bowena. Nawet zdjęcie dołączone do artykuły nie jest z sesji techniką Bowena, a z masażu. Jedyne, co jest wartościowe w tym artykule, to tytuł :). Choć niektórzy stosują politykę, że nie ważne jak o nas mówią, ważne, że mówią :). 

Podsumowując: nie wszystko, co jest w kolorowych magazynach, na stronach internetowych, w radio czy w telewizji jest wartościowe i prawdziwe. Proponuję zachować zdrowy rozsądek i obiektywizm bazujący na sprawdzaniu informacji w wielu źródłach :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz