Tom Bowen miał niezwykłą zdolność "czytania" ciała pacjenta. Często wystarczało mu jedno spojrzenie, by znaleźć napięcia w ciele i przyczyny braku harmonii. Mawiał, że "ciało powie ci wszystko, jeśli wiesz, czego szukać oraz odpowie, jeśli wiesz, co robić, by dotrzeć do przyczyny". Patrzył na całe ciało, a nie tylko na jego części. Aby nauczyć się czytać ciało, jak otwartą księgę, obserwował, co robi ciało, a czego nie robi, gdzie stawia opór lub broni się. Ciało bowiem opowiada historię, którą trzeba odkodować. Bowen łączył swoje rozumienie ciała z konkretnymi ruchami, dając ciału sygnały adresowane do dolegliwości, stymulujące ciało do ich uzdrowienia. Używał kilku precyzyjnych i delikatnych ruchów po czym czekał chwilę, dając ciału czas na reakcję i odpowiedź. Kiedy zauważył, że ciało intensywnie pracuje i rozpoczęła się zmiana kończył sesję, pozwalając ciału podążać za jego naturalnym rytmem zdrowienia. Tom Bowen zauważył, że wykonując serię precyzyjnych i delikatnych ruchów przez mięśnie czy ścięgna z odpowiednim naciskiem i szybkością ciało natychmiast rozpoczyna intensyfikację i przekierowanie swoich własnych zasobów, by zoptymalizować proces zdrowienia. Tom był przekonany, że ciało jest zdolne do powrotu do zdrowia, jeśli poda mu się we właściwy sposób odpowiednią informację (impuls). Ruchy Bowena dawały ciału właśnie taką informację. Uważał, że nie ma potrzeby używać siłowych technik manualnych, a wystarczy łagodny ruch w odpowiednim kierunku. Bowen wierzył, że minimalna ingerencja spowoduje większą stymulację zdrowienia. "Mniej znaczy lepiej".
Powtarzał, że terapeuta nie uzdrawia, tylko mobilizuje ciało odpowiednimi ruchami i odchodzi, a to ciało wykonuje całą pracę. Celem jest, aby tak wpłynąć na ciało, by przywrócić do życia dynamiczny system naprawczy ciała. Ten unikalny rodzaj stymulacji generowany przez ruchy Bowena, wykorzystujący przerwy pomiędzy określoną liczbą aktywowanych punktów, bardzo często doprowadza ciało do równowagi i regeneracji organów i całego systemu na poziomie komórkowym. Tom odkrył także, że zbyt duża ilość ruchów wykonywanych na ciele podczas jednej sesji w pewien sposób powoduje przeładowanie ciała i hamuje jego dalszą pracę. Odkrył, że ciało zawsze pracuje w obrębie granic swojego aktualnego stanu zdrowia, swojej zdolności zdrowienia oraz dostępnych wewnętrznych zasobów. Oznacza to, że osoby będące w lepszej kondycji zdrowotnej, prowadzące zdrowy tryb życia, a więc i dostarczające swojemu ciału odpowiedniego ruchu, zdrowego snu oraz zbilansowanej diety posiadają większe wewnętrzne zasoby organizmu i zdolności regeneracji. Takie osoby szybciej zareagują na terapię Bowena, czyli ich ciała rozpoczną widoczny proces zdrowienia i powrót do harmonii po mniejszej ilości sesji terapeutycznych. Jeśli natomiast ciało uległo dużej ilości dolegliwości, a do tego przez lata obciążane było niewłaściwym jedzeniem, toksynami, stresem, małą ilością snu, to ma znacznie ograniczone możliwości zdrowienia i często na efekty trzeba trochę dłużej poczekać.
W swojej praktyce zaobserwował też pewne powiązania pomiędzy niektórymi rodzajami pokarmów i napojów a dolegliwościami. Kiedy ludzie nie reagowali na jego terapię, Tom
prosił, by na jakiś czas zrezygnowali ze spożywania niektórych pokarmów i napojów, co pomagało w terapii. Odkrył na przykład, że kofeina miała znaczący wpływ na powstawanie migren. Natomiast, jako środek tonizujący na nerki zalecał codziennie zjedzenie dwóch plasterków surowego buraka lub ¼ kubka soku z buraków. (Jeśli komuś nie odpowiada smak, można dolać np. soku jabłkowego. Uwaga: Podczas spożywania buraków mocz i kał są czerwone.) Obserwował znaczącą poprawę zdrowia u osób, które wyeliminowały z diety: ryż, spaghetti, potrawy smażone, ziemniaki, cebule, mąkę pszenną, mleko i jego przetwory, czekoladę, wyroby cukiernicze, orzeszki ziemne, truskawki i marakuje. Poprzez łączenie specyficznych ruchów Bowena wraz ze zmianami w diecie, w szczególności z wyłączeniem mleka i jego przetworów, 90% pacjentów Toma cierpiących na astmę odzyskało zdrowie. 10% pacjentów, którzy nie zareagowali całkowitym powrotem do zdrowia, uzyskali wystarczającą ulgę, by móc żyć z astmą bez stosowania leków.

Inspiracją książka "Awaken the Doctor Within" Raymond Augustyniak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz